09 maj 2013 - ławy zalane
Na początku tego pięknego dnia murarze przyspawali bednarkę do piorunochronu i elektryki, a potem wyczekiwali na pojawienie się gruszki z betonem. No i wtedy zaczęły się cyrki Pojazd okazał się na tyle duży, że nie miał szans wjechać w naszą bramę nie zahaczając o któryś z płotów sąsiadów. Więc nasi sprytni Panowie zabrali się do rozbierania dwóch przęseł na działce sąsiada, która na szczęście nie jest jeszcze zabudowana, wręcz przeciwnie, wygląda jak puszcza. Ale właściciela działki należało poinformować o dewastacji, więc ja w gorączce sobotniej nocy zaczęłam zdobywać numer telefonu do Pana R. Muszę dodać, iż płot na tej działce powinien być przesunięty o jakiś metr, ponieważ w planach jest chodnik. Właściciele sąsiednich nieruchomości już dawno się z tym uporali, a Pan R. jak na złość nie. Podczas rozmowy nieźle się napociłam, a ku mojemu zdziwieniu wspomniany wcześniej Pan R. podszedł do tego bardzo swobodnie. Powiedział, że będzie mieć motywację, żeby w końcu zabrać się za to swoje ogrodzenie. Da nam znać czy mamy je naprawiać czy zostawić jak jest. A jest bez dwóch słupków Mam tylko nadzieję, że po przemyśleniu wszystkiego na spokojnie Pan R. mimo wszystko zostanie dobrym sąsiadem Po zdemolowaniu części ogrodzenia grucha z betonem spokojnie dostała się na naszą działeczkę i murarze zalali ławy. Na koniec okazało się, że zabrakło 0,5 m3 betonu, więc musiał dojechać samochodzik z niewielką przyczepą betonu. Po południu gdy już ławy troszkę zdążyły wyschnąć przyszła burza z gradem. Z jednej strony cieszyłam się, że podlewanie na dziś mam z głowy, ale z drugiej jak widziałam te kule gradu to robiło się ciepło czy nie zniszczy to świeżo zalanego betonu. Jak się okazało nic nie zostało uszkodzone. Teraz będziemy czekać na dokładne związanie betonu i po weekendzie ruszamy z dalszymi pracami.